Zakończenie sezonu skalnego – Labak

HOT NEWS:
Wszyscy z niecierpliwością czekają na zakończenie sezonu, a tymczasem Orkan Ksawery próbuje rozp… nam część wspinaczkową imprezy. Wygląda na to że jutro w Labaku nie da się wspinać, dzisiaj ciągle leje i jutro ma być też mokro, ale nie odpuszczamy. 
Plan na PIĄTEK: Ok godziny 8 wyjazd z Łodzi, jedziemy 3 godzinki https://goo.gl/maps/JtENAEUz3aL2 Stacja BP Żarska Wieś, tam spotyka się cała poranna ekipa i opcje są dwie
– jak się da to wspinanie obite nie w piaskowcu https://goo.gl/maps/u5TJT7A6vK12 i topo Oberoderwitzer Spitzberg
– jak będzie mokro spacer rozpoznawczy po Zittauer Gebirge, rejon piaskowcowy z różnorodnym wspinaniem i formami skalnymi
Oba rejony ogarnia Tomek.
Z tych miejsc mamy godzinę do Labaka.
SOBOTA wygląda już wspinaczkowo. Wspinamy się w Labaku na lewym brzegu Łaby lub bouldery na Děčínským Sněžníku. Drogi i wspinanie z liną ogarnia Piotrek a bouldery Magiczny Kuba  
NIEDZIELA – opcji jest kilka, poczekamy na ruch Xaviera.

Zapraszamy wszystkich na symboliczne zakończenie sezonu skalnego.
W tym roku (6-8 października) odwiedzimy Labak, czeski rejon koło Decina.21728457_1668120273198053_4806409043792125483_n
DOJAZD Z ŁODZI
SZUKASZ DOJAZDU lub MASZ WOLNE MIEJSCE? – kliknij

Piątek od rana do niedzieli, każdy przyjeżdża jak może na 3 lub 2 dni. JEDZIEMY BEZ WZGLĘDU NA POGODĘ.
OPŁATA REZERWACYJNA ZA NOCLEG (30zł) DO 25 WRZEŚNIA w Stratosferze w poniedziałek, wtorek lub środę w godzinach 10-21 u Rafała lub Tomka.
Kilka słów o wspinaniu:
– skała piaskowcowa,
– ciekawe formacje i urzeźbienie
– długie i bardzo długie sportowe drogi (poprawnie obite)
– używanie magnezji na prawym brzegu zakazane na lewym dozwolone
– można się wspinać na wędkę
– wyceny od VIIb (DROGI OBITE)21731147_1668111329865614_3945452580625114054_n
Śpimy w chacie Czeskiego klubu wspinaczkowego, warunki noclegowe skromne – https://www.facebook.com/horochatadolnizleb/
wystarczy śpiwór, jest kuchnia z wyposażeniem (maszynka elektryczna,czajnik elektryczny plus gary) nie ma bieżącej wody (dostęp do pitnego źródełka), nie ma łazienki i toalety (jest sławojka i można sobie zorganizować prysznic turystyczny) jest sala kominkowa.
Na czas naszej imprezy rezerwujemy całą chatkę i dlatego prosimy osoby zdecydowane na wyjazd o wpłatę kasy za nocleg. 30 zł należy wpłacać w Stratosferze w poniedziałek, wtorek lub środę w godzinach 10-21 u Rafała lub Tomka.
Zarys zakończenia:
Piątek, 6X, 12:00 wyjście na wspinanie lewy brzeg Łaby
Sobota, 7X, 10:00 wyjście na wspinanie lewy brzeg 
Niedziela, 8X, 10:00 wyjście na wspinanie na prawym brzegu
Potrzebny sprzęt wspinaczkowy: długa lina (60 też może być ale im dłuższa tym lepsza), ekspresy, sprzęt osobisty, wolne karabinki zakręcane.
Więcej aktualności

Do zobaczenia.

Majówkowa Istria

Kliknięcie na zdjęcie powiększa je 😉
Po zeszłorocznych wyjazdach do Arco, tegoroczny długi majowy weekend postanowiliśmy dla odmiany spędzić w północnej części Chorwacji, a konkretnie na Istrii, tak aby zwiedzić parę dotychczas nie odwiedzanych rejonów i poszerzyć swoje wspinaczkowe horyzonty. W skład ekipy, oprócz niżej podpisanego weszli: Ewa i Wojtek Hofman, Gabi Zajfert, a jako uczestnik nie wspinający się córka Gabi – Kasia. Miejscem naszego zakwaterowania i bazą 01Ekipa1wypadową były okolice chorwackiego miasteczka Umag, a konkretnie miejscowość Zambratija położona kilka kilometrów na północ. Wybór podyktowany był wspinaczkową logistyką – chcieliśmy mieć w zasięgu ok. godziny jazdy samochodem co najmniej kilka rejonów położonych w chorwackiej części Istrii, a także legendarny, położony w Słowenii Osp i leżący w jego bezpośrednim sąsiedztwie Črni Kal. Braliśmy też pod uwagę rejony leżące koło Triestu, po włoskiej stronie granicy w Val Rosandra (słoweńska Glinščica). Po całonocnej jeździe, urozmaiconej licznymi korkami, bladym świtem dotarliśmy na parking w klimatycznym miasteczku Bagnoli (Boljunec). Naszym celem były położone w bezpośrednim sąsiedztwie miejscowości rejony skalne, eksplorowane już przed II Wojną Światową, między innymi przez słynnego Emilio Comiciego. Ostatecznie, skuszeni niskimi wycenami dróg i chcąc się po długiej podróży powspinać raczej rekreacyjnie,  odwiedziliśmy dwa sektory: Parete di Bagnoli i Giardini?dinverno. Cóż? Muszę przyznać, że w obu przeżyliśmy zaskoczenie, gdyż wyceny łatwiejszych dróg okazały się mocno ?przedwojenne?. Dość wspomnieć, że niemal natychmiast Gabi prze02Ekipa2wietrzyła się nieco ?fruwając? na drodze o wycenie 4b (!), a niżej podpisany musiał się mocno napiąć, aby zrobić w OS drogi o trudnościach 5b-5c. Po uważnej lekturze przewodnika i rozmowach z innymi działającymi w okolicy 06Rovinj1zespołami okazało się, że wyżej opisany rozbrat rzeczywistości z opisem dotyczy głównie dróg łatwiejszych, prowadzonych wiele lat temu. Drogi powyżej 6b-6c już raczej w ten sposób nie zaskakują, a wycena bardziej przystaje do rzeczywistości. Wydaje się, że rejon jest warty odwiedzenia i eksploracji – włoskie wybrzeże od Monfalcone do Triestu obfituje w kilkadziesiąt sektorów o bardzo zróżnicowanym charakterze i trudnościach, a bliskość Ospu i innych rejonów położonych w Słowenii daje możliwość urozmaicenia wspinaczkowego wyjazdu.

            Po wyjątkowo ?atletycznej? rozgrzewce, zakwaterowaniu w wynajętym domu i całonocnym odpoczynku wyruszyliśmy do obfitującego w łatwe drogi chorwackiego rejonu Ponte Porton. Łatwy dojazd, możliwość zaparkowania samochodu ok. 20 m od skał, tudzież obfitość łatwych (od 4b do 6b) dróg – wszystko to sprawia, że rejon wydaje się idealny na pierwszy dzień, szczególnie dla zespołów, które podobnie jak my, nie mają szczególnego ?parcia na cyfrę?. Rejon ma wystawę południową, ale podnóże skał jest ocienione lasem, a bliskość pobliskiej rzeki – Mirny łagodzi nieco upał, więc działalność wspinaczkowa była możliwa nawet w bardzo pogodny, słoneczny dzień.

            W kolejnych dniach kontynuowaliśmy eksplorację chorwackiej części półwyspu Istria, odwiedzając rejony: Čepić, Kamena Vrata i Rovinj. Pierwszy z nich niewart jest chyba zachodu – ocieniony, wilgotny wąwóz i bliskość podmokłego terenu będącego wylęgarnią komarów czynią wycieczkę mało atrakcyjną, szczególnie, że drogi nie grzeszą przesadną urodą. Rejon można ewentualnie odwiedzić w jakiś wyjątkowo upalny dzień, bo głęboki wąwóz, na którego ścianach poprowadzono drogi dość skutecznie chroni przed słońcem, ale trudno mi w gruncie rzeczy ten sektor zarekomendować. Inaczej ma się sprawa w przypadku Kamenych Vrat, skalnego przełomu rzeki Mirny, gdzie spędziliśmy bardzo miłe popołudnie. Rejon szczególnie polecam amatorom technicznego wspinania i ?rajbungów? – bardzo szorstka, szara wapienna skała, dobre obicie i obfitość dróg, a także bardzo dobra logistyka związana z dojazdem i parkowaniem sprawiają, że rejon naprawdę wart jest odwiedzenia. My akurat wspinaliśmy się w sektorze Stone Age, gdzie zlokalizowana jest większość łatwiejszych dróg, ale i amatorzy czegoś trudniejszego znajdą tu coś dla siebie – w rejonie poprowadzono kilka dróg o trudnościach sięgających 8b, z których najdłuższa ma ok. 35 m.

   05Kamena Vrata2         Za kolejną ?perełkę? chorwackiej Istrii uznałbym Rovinj z położonymi na okrągłym półwyspie rejonami wspinaczkowymi, z których część ma charakter naturalnych nadmorskich klifów, a część powstała w sposób sztuczny, w wyniku pozyskiwania kamienia – kamieniołomy pochodzą z czasów starożytnego Rzymu, a kamień w tej okolicy pozyskiwano aż do XVI – XVII wieku, między innymi na potrzeby Wenecji. Czas mocno zatarł ślady ludzkiej działalności, ale mimo to niektóre sektory sprawiają wrażenie nieco sztucznych, a wspinanie bywa monotonne. Dodatkowo wrażenie psują dość paskudne graffiti, którymi upstrzone są skały. Na szczęście część klifów zachowała swój dziewiczy charakter, a drogi na nich poprowadzono mogą zachwycić zarówno fakturą i kolorem skały, jak i urozmaiconą rzeźbą. Warto odwiedzić też sam Rovinj, miasteczko przypominające nieco Wenecję, z jego wąskimi, wysokimi kamieniczkami, których fundamenty omywane są przez ciemnoniebieskie fale Adriatyku.

            Po kilku dniach spędzonych w Chorwacji przyszedł czas na Słowenię – nasz wybór padł na rejon o nazwie Črni Kal, położony nad noszącą tą samą nazwę wioską. Według mnie był to strzał w dziesiątkę – piękny, rozległy rejon, wiele sektorów i duża 16Dvigrad2ilość zróżnicowanych, długich dróg, wśród których każdy może znaleźć coś dla siebie. Należy tylko mieć świadomość, że wyceny są raczej zaniżone, a trudności nie ograniczają się najczęściej do jednego, czy dwóch przechwytów, tylko towarzyszą nam na całej, często mającej ponad 20 metrów drodze. Przydaje się tu zarówno wytrzymałość, jak i siła, a i umiejętności czysto techniczne też nie będą nam bynajmniej przeszkadzać. Jest to według mnie jeden z najciekawszych odwiedzonych przez nas rejonów, który powinien stanowić obowiązkowy punkt programu dla zespołów odwiedzających te okolice.

            Kolejny dzień był nieco pochmurny i deszczowy, co skrzętnie wykorzystaliśmy na odpoczynek, regenerację sił i zwiedzanie. Odwiedziliśmy śliczne średniowieczne miasteczko Motovun, położone na szczycie wysokiego wzgórza i mające zachowany w dużej mierze średniowieczny układ urbanistyczny. Pospacerowaliśmy, połaziliśmy po sklepach z pamiątkami i lokalnymi pysznościami, a i czas na kawę/piwo itp. atrakcje też się znalazł. A odpoczynek był nam bezwzględnie potrzebny, bo po kilku dniach intensywnej działalności zarówno skóra na palcach jak i mięśnie wołały chórem: ?dość!?.03Cepic

         09Rovinj4   Po jednodniowym wypoczynku ruszyliśmy na południe aby odwiedzić rejon o nazwie Limski Kanał, obejmujący sektory skalne położone nad bardzo ciekawym, nietypowym dla adriatyckiego wybrzeża, głęboko wcinającym się w ląd fiordem. Niestety, wilgoć pozostała po porannym opadzie spowodowała, że ograniczyliśmy się do spaceru i ostatecznie przemieściliśmy się do położonego kilka kilometrów dalej Dvigradu, gdzie skały o wyglądzie nieco przypominającym głowy cukru tworzą imponujący mur nad doliną, w której widnieją pozostałości średniowiecznego zamku, opuszczonego po fali epidemii, które niegdyś pustoszyły te okolice. Rejon bardzo ciekawy – niezwykle szorstka skała, teren raczej lekko leżący, bądź pionowy, techniczne, bardzo trudne rajbungi i obłości – wszystko to sprawia, że trzeba przestawić się na zupełnie inne wspinanie. Niestety, część dróg nie zdążyła jeszcze wyschnąć po deszczu, ale i tak znaleźliśmy coś dla siebie. W porze letniej wadą rejonu może być jednak obecność żmij, które lubią wygrzewać się na słoneczku i przed którymi ostrzegają przewodniki.

            Ostatni dzień naszego pobytu na Istrii spędziliśmy ponownie w rejonie Črni Kal – ciągnęło mnie nieodparcie w te okolice i myślę, że w przyszłości jeszcze tam zawitam. Niestety część naszej ekipy była tego dnia umiarkowanie aktywna wspinaczkowo z racji wyjątkowo obfitej i równie obficie podlewanej rakiją kolacji pożegnalnej, którą urządziliśmy sobie w znakomitej restauracji rybnej o nazwie Astarea, położonej na obrzeżach chorwackiego miasteczka Brtonigla.

            Ogólne wrażenia z Istrii pozytywne – okolica miło zaskakuje w porównaniu z południową częścią Chorwacji – jest zielono, wzgórza są porośnięte lasami, dnem dolin płyną rzeki, a krajobraz jest nieco zbliżony do słoweńskiego. Bardzo miłe wrażenie odnieśliśmy też z miejsca zakwaterowania – cena była naprawdę umiarkowana, a standard bardzo przyzwoity. Ilość pobliskich rejonów wspinaczkowych też jest 12Motovun1imponująca – przez kilka dni odwiedziliśmy zaledwie parę z nich, omijając te położone nieco dalej, bądź zwyczajnie dla nas za trudne. Niestety Chorwacja jest ob18Dvigrad4ecnie dość droga, jeśli chodzi o zakupy spożywcze i paliwo – ostatecznie większość zakupów staraliśmy się robić w Słowenii w miejscowości Koper, gdzie znajduje się kilka o wiele tańszych od chorwackich supermarketów, a także niezły sklep wspinaczkowy o nazwie Iglu Šport (adres sklepu: Koper, Ljubljanska cesta 3), gdzie można między innymi zakupić bardzo dobry i bogato ilustrowany przewodnik wspinaczkowy po Istrii, obejmujący rejony położone zarówno we Włoszech i Słowenii, jak i w Chorwacji. Przewodnik wydany przez wydawnictwo Sidarta nosi tytuł ?Adriatic Coast – Istria?, a jego część opisowa jest starannie przetłu08Rovinj3maczona na kilka języków, w tym oczywiście angielski i niemiecki. Innym przewodnikiem, z którego korzystaliśmy jest przewodnik wspinaczkowy po Chorwacji autorstwa Borisa Čujića, wspinacza znanego chyba najbardziej z przejść w rejonie Paklenicy.

            Na koniec chciałbym jeszcze raz podziękować całej ekipie za wspólnie spędzony czas, niezapomniane chwile i fajne wspinanie, a także za uczestnictwo w sesjach fotograficznych i udostępnienie zdjęć.
Linki z chorwackimi rejonami wspinaczkowymi: ClimbIstria i DalmatiaClimbing

Z górskim pozdrowieniem – Kuba Kamiński

Wspinaczkowy obóz w Górach Stołowych

Zapraszamy wszystkich członków ŁKW na obóz wspinaczkowy w Hejszowinę.

W programie:

  • zasady wspinania w piaskowcu, saksońska skala trudności dróg10-300x289
  • etyka piaskowcowa, oraz zasady ochrony przyrody
  • sprzęt używany do wspinania w piaskowcu
  • zasady otwierania nowych dróg
  • zapoznanie z Chatką ŁKW w Pasterce
  • wspinanie w kilku rejonach Hejszowiny
  • zapoznanie z innymi rejonami o charakterze Saksońskim

Wymagania sprzętowe:

  • sprzęt osobisty
  • buty wspinaczkowe
  • lina dynamiczna (wystarczy 1 szt/3 osoby)

Program dzienny:
24 VIII, czwartek – o godzinie 10:30 wyjście na wspinanie, rejon Narożniak
25 VIII, piątek    – ok. 10 wyjście na wspinanie rejon Stary Biwak, Białe Skały lub Baszty
26 VIII, sobota  – ok. 9 wyjazd do Teplice nad Metuje – zwiedzanie skalnego miasta, zakupy przy okazji Festivalu Wspinaczkowego (sprzęt wspinaczkowy, odzież w dobrych cenach). Ok. godziny 14 – bouldery w Machovie
27 VIII, niedziela – ok. 10 wyjście na wspinanie, rejon Szczeliniec Wielki.

Kolejność odwiedzania rejonów może się zmienić

Spotykamy się w Pasterce nr 11 w Chatce ŁKW w czwartek o godzinie 10,  trasa dojazdu – http://goo.gl/maps/WgnwoOLYMPUS DIGITAL CAMERA

W chatce do spania trzeba mieć śpiwór i karimatę, jest tam kuchnia (gaz, gary i naczynia są) i łazienka.

Koszt noclegu to: członkowie ŁKW – 12zł, pozostali – 16zł.

Przypominamy że za wspinanie w PNGS pobierana jest przez Dyrekcję Parku opłata: roczna 40zł lub jednodniowa 10zł. 
Opłaty za wspinanie w PNGS.

Jeżeli ktoś chce przyjechać ze znajomymi/rodziną to nie ma problemu.
Prosimy o wcześniejsze zgłoszenie swojej obecności z podaniem liczby osób, posiadanego sprzętu i terminu przyjazdu na aderes lodzki.klub.wysokogorski@gmail.com

 zdjęcia z poprzednich obozów

Sperlonga – wspinaczkowa Ziemia Obiecana czy przereklamowana miejscówka?

Kliknięcie w fotkę powiększa ją 🙂
Nowy Rok dla większości z nas rozpoczął się, jak zazwyczaj, od planowania, określania celów i stawiania sobie nowych wyzwań. My np. zaczęliśmy od tych wspinaczkowych i postanowiliśmy, że po uporaniu s18742257_1255436144569792_10424339_oię z sesją odwiedzimy jakiś nowy rejon wspinaczkowy. Wybór tym razem padł na Sperlongę – włoskie miasteczko położone ok 120 km na południowy wschód od Rzymu. Przekonały nas przede wszystkim stosunkowo tanie bilety lotnicze w idealnym terminie, dobra opinia wśród znajomych i obiecujące prognozy pogody.

Przylecieliśmy z Modlina na lotnisko Ciampino w Rzymie, gdzie wypożyczyliśmy samochód, aby dojechać do celu naszej podróży. Nocowaliśmy w miasteczku Fondi, gdzie wynajęliśmy małe mieszkanie na poddaszu za 4 euro za noc (opcja ta była szczególnie kusząca, ponieważ kemping kosztował 7 euro). Cena rewelacyjna, krzesła tylko trochę się łamały, ale za to mięliśmy duży taras. Trochę żałowaliśmy, że nie spaliśmy na plaży w grocie, jednak teraz jest t18745112_1255436521236421_1986101113_oo zabronione, ponieważ niestety większość śpiących tam do tej pory ludzi nie sprzątała po sobie, a co za tym idzie, z roku na rok grota wyglądała coraz bardziej przypominała wysypisko śmieci.

 

Pierwszego dnia rozwspinaliśmy się na łatwiejszych drogach w grocie, tj. sektorze o nazwie „Grotta dell’Areonauta”. Gdy tylko ją zobaczyliśmy zrobiła na nas ogromne wrażenie. Do tej pory nie widzieliśmy jeszcze tak dużego przewieszenia przechodzącego w zdumiewających rozmiarów dach. Dużym plusem jest możliwość wspinania się tam w deszczu. Pewnego razu byliśmy tak18721386_1255436674569739_428213109_o zajęci wspinaniem, że dopiero pod koniec dnia, po wyjściu na plażę zorientowaliśmy się pada deszcz i to prawdopodobnie od kilku godzin.
W grocie znajduje się ponad 30 dróg o trudnościach od 6a po 8c+. Charakter dróg zdecydowanie różni się od naszej polskiej Jury. Przeważają długie, ciągowe, przewieszone drogi po dużych, dobrych chwytach. Przyjeżdżając pierwszy raz w taki rejon warto obserwować miejscowych wspinaczy, którzy doskonale wykorzystują rzeźbę skały, aby jak najbardziej ekonomicznie przejść trudności. Na pierwszy rzut oka wspinanie wydaje się być tu niezwykle siłowym oraz wytrzymałościowym, jednak już po jednej wstawce można zorientować się, że wykorzystując różne techniki wspinaczkowe, takie jak haczenie pięty, drop knee czy po prostu technikę skrętną nie trzeba zużywać aż tyle siły jakby się wydawało. Dodatkowo dzięki licznym naciekom i stalaktytom na większości dróg można znaleźć naprawdę komfortowe miejsca restowe.
Mozart, 7a+ – film
18721522_1255435224569884_391528303_o

Po kilku dniach wspinania nadszedł czas na dzień restowy. Już wcześniej chcieliśmy zjeść słynną włoską pizzę, jednak ku naszemu zaskoczeniu, nigdzie w pobliżu nie mogliśmy znaleźć czynnej pizzerii, tak więc ten dzień był idealny, aby pojechać do pobliskiego miasteczka Gaety na włoski przysmak. Na początku nawet tam żadna pizzeria, którą mijaliśmy nie była otwarta. Po kilkudziesięciu minutach poszukiwań Kuba coraz bardziej się niecierpliwił, bo Jemu najbardziej zależało na tej pizzy (pewnie tym przekonałam Go do wyboru Włoch), ale w końcu znaleź18721386_1255435877903152_932849593_oliśmy otwartą restaurację, w której menu była nasza wymarzona pizza. 

Usiedliśmy, wybraliśmy składniki i z niecierpliwością czekaliśmy na kelnera. Po kilku minutach przyszedł, powiedzieliśmy co chcielibyśmy zamówić, na co On odpowiedział Nam (BYŁA GODZ. 15!), że „IN THE MORNING we haven’t got pizza”. Warto było wtedy zobaczyć minę Kuby? Tak więc zamówiliśmy makaron z sosem pomidorowym i tego dnia też nie udało nam się zjeść pizzy, za to następnego Kuba już nie odpuścił i mimo że przyszliśmy o 18 i też okazało się, że to zbyt wczesna pora to poczekaliśmy ok. 30 min aż rozpalą piec i w końcu udało się!

Drugim miejscem, w którym wspinaliśmy się było „Approdo del proci” – sektor po lewej stornie od groty, zaraz przy plaży. Tutaj przeważają pionowe ściany i jest dużo więcej łatwych dróg, nawet piątkowych, z czego najtrudniejsza to 7b+.
Niestety na części z nich asekuracja już dawno nie była wymieniana i pa18721601_1255435131236560_479472583_otrząc na niektóre spity rezygnowaliśmy z danych dróg.

Podsumowując, Sperlonga zdecydowanie jest miejscem, które warto odwiedzić, szczególnie jeśli wspina się na poziomie co najmniej 7a. My mieliśmy za mało czasu, żeby powspinać się w innych sektorach, jednak jadąc do Sperlongi oczywiście byliśmy nastawieni głównie na wspinanie w 18721608_1255435651236508_87618950_ogrocie, jednak uważam, że jest to rejon do którego przyjeżdża się raczej raz, robi się to, co ma się zrobić i na następne wyjazdy wybiera się już nowe miejsce. Zdecydowanie nie jest to Siurana, gdzie wspinania dla nik18742624_1255435167903223_924055816_oogo nigdy nie zabraknie. Myślę jednak, jest mało miejsc jak Sperlonga, gdzie znajduje się tak orgomna grota, w dodatku położona w tak niezwykle pięknym miejscu. Pomimo dużych ilości piasku w plecakach, wspinanie na plaży na swój niepowtarzalny klimat. Mogliśmy poczuć się jak na prawdziwych wakacjach, łoić trudne dla nas drogi i odpoczywać leżąc na plaży z przepięknym widokiem na morze. Jeśli ktoś jeszcze nie był w Sperlondze, to zdecydowanie polecam, aby ją odwiedził.

Ewa Grzeszczak

Majówkowe Arco

Szukając jakiegoś fajnego miejsca do wspinu i przy okazji do pooglądania świata w maj18676769_10207737246904255_2124630669_oówkę, zdecydowaliśmy się na Italię. Bo wiadomo i słoneczna, i dobrego wina można pokosztować, że o ośmiorniczkach nie wspomnę. Przez Booking.com klepnęliśmy kwaterę  Residence Monika, w Riva del Garda. Rozsądny stosunek jakości do ceny, biorąc pod uwagę, że na miejscu to początek sezonu  żeglarskiego, rolkowego, rowerowego, biegowego, wspinaczkowego i Bóg wie jakiego jeszcze, co zwłaszcza w weekendy dało się zauważyć. Poza tym blisko nad jezioro, w skały no i do Lidla, co ważne gdy budżet napięty. Na miejscu basen pod palmami, ruszty do grilla, wypożyczalnia rowerów, duży parking dla samochodów i cisza, i spokój.  Do Arco, mekki zakupów sprzętu i ciuchów trekkingowo-wspinaczkowych, 10 minut samochodem. Trzeba tylko pamiętać o sjeście, w większości sklepów jest od 12,30 do 15.

Wspinaczkowo zaliczyliśmy dwa rejony: Val Lomasone  i Nago Torbole.  Oba ciągną się jak spaghetti i oba w większości sekto18720694_10207737249184312_1243619538_orów są usytuowane kaskadowo. A to znaczy, że można robić bardzo fajne zdjęcia będąc na wysokości wspinacza a nie jak to bywa zazwyczaj- od dupy strony:).

A skały to dobrze trzymający wapień, choć na bardziej popularnych V i VI czasem trzeba spinać łydy i poślady, i uwierzyć w tarcie, zanim znajdzie się coś, z czego można spokojnie zrobić wpinkę. Niemniej jest to  nieporównywalnie bardziej komfortowe wspinanie niż na Jurze. Wielość i różnorodność dróg usatysfakcjonujeaaa każdego, czego najlepszym dowodem jest to, że pod skałą można było spokojnie porozumiewać się po polsku z większością wspinaczy.
Czasami kłębił się tam dziki tłum, ale ci z parciem na cyfrę zawsze byli w stanie znaleźć coś do złojenia a ci bardziej leniwi -znaleźć kawałek cienia do hamaka rozwieszenia. 

Czesi byli wyluzowani na tyle, że asekurowali siedząc na turystycznych krzesełkach a do Rosjan wystarczyło odezwać się w ich ojczystym języku, 18362734_10207737245784227_1362728015_ożeby spakowali manatki i poszli gdzie indziej.

Zasadniczo w północnej 18698597_10207737243984182_2579912_oczęści jeziora Garda każdy, komu nieobca jest jakakolwiek forma aktywności fizycznej znajdzie coś dla siebie. Można pobiegać romantycznymi deptakami nad wodą, można wjechać na rolkach na pobliską Monte Brione-  widoki niezapomniane a zjazd nawet bardziej.
Można zwiedzić zamek w Arco a dla wielbicieli lokalnej fauny i flory godne polecenia jest  arboretum, w którym dosłownie żółwie z ręki Ci jedzą.

O ile uda się trafić w pogodę nie można się tu nudzić. My mieliśmy trzy dni z deszczem, ale  Silna Grupa pod Wezwaniem w składzie: Dwóch Kotusiów, Dwóch Doktorów, Dwóch Błaszczyków z Przychówkiem , Pirat i Starszy Wilk degustowała lokalne trunki i specjały kuchni śródziemnomorskiej. A także wieczorami oddawała się rozrywkom intelektualnym:)

aaAgnieszka Błaszczyk i Krzysztof Kalas

PODSUMOWANIE SEZONU 2016

Początki i końce sezonu skalnego stają się coraz bardziej umownymi punktami w czasie. Wszak dzięki ciągle przybywającym możliwościom migracyjnym i, co za tym idzie, zwiększającej się mobilności wspinaczy należy wychodzić z założenia, że sezon tak naprawdę nigdy się nie kończy. Gdy temperatury dobijają do zera zmarzniętego szpona chętnie przyjmie bowiem ciepła hiszpańska czy grecka skała, a gdy jej gorąc zacznie wręcz parzyć, droga ewakuacji może biec przez Szwajcarię czy Austrię. A i przecież zimą da się wspinać, jak ktoś lubi szorować metalem po skale lub wkręcać śruby w zamarzniętą wodę. Trzeba i warto jednak znaleźć moment do przyjrzenia się dotychczasowym wynikom i przeanalizowania postępów. Zwłaszcza w kontekście klubowym, bo wbrew utartemu powiedzeniu, że ?nic tak nie cieszy jak niepowodzenia kolegów spod pochylni? tak naprawdę nic tak nie cieszy Zarządu jak dobre wyniki członków Klubu i rosnąca forma ?w narodzie?. Po sukcesie ubiegłorocznej imprezy podsumowującej, która zarówno w sportowy, jak i oficjalny sposób łączyła działalność dwóch łódzkich klubów, również w tym roku Łódzki Klub Wysokogórski podjął decyzję o połączeniu sił z zaprzyjaźnionym Akademickim Klubem Górskim.

Punkt wyjściowy z sukcesem stanowiły znowu Boulderowe Derby Łodzi, których kulminacyjny moment zbiegł się z oficjalną częścią Podsumowania. Emocje towarzyszące rywalizacji obu klubów rosły wraz ze zmniejszającą się różnicą punktową. Ostatecznie 2 punktami przewagi ŁKW wygrał finał (podziękowania dla ekipy Spota za gościnę, organizację i klasowe bouldery!), ale ostateczny rachunek kilkudziesięciu punktów na naszą niekorzyść zadecydował o pozostaniu Pucharu Derbów w pakerni na Różyckiego. I tu pora na pierwszy apel: różnica 44 punktów to przeciętny start JEDNEGO zawodnika. W klasyfikacji za edycję liczy się najlepsza piętnastka, a najgorszy wynik oscyluje zwykle na granicy 50 punktów. Wniosek? Jest to różnica tak mała, że jedna osoba więcej w klasyfikacji jednej edycji mogła nam zapewnić zwycięstwo. Było tak blisko, że aż obleciał nas w pewnym momencie strach, że taka szansa może się nie powtórzyć. Pozostawiamy to do indywidualnej refleksji przed kolejną odsłoną Derbów.

Po finale ewakuowaliśmy się tradycyjnie do Niebostanu, który – to warto podkreślić – nie przestaje otwierać swoich podwoi dla spragnionych wspinaczy i jako lokal jest dużym przyjacielem naszej łódzkiej wspinaczkowej społeczności. Tam tez przyszła pora na nagrodzenie tych, którzy we wspinaniu przez ostatnie 12 miesięcy radzili sobie najlepiej. I mimo że indywidualne wyniki cieszą to bardzo martwi liczba złożonych wykazów za rok 2016 (w sumie 19 w tym 8 damskich), zwłaszcza gdy jako Zarząd wiemy, że aktywnych wspinaczkowo członków Klubu jest znacznie więcej. Tu pora na apel numer dwa, zasadniczo ten sam, różniący się jedynie kontekstem ? Drodzy! Jeśli zapisujecie regularnie swoje przejścia to sporządzenie pliku dla Klubu i wysłanie go zajmie Wam góra 10 min. Jeśli nie zapisujecie regularnie ? to zacznijcie! Nie tylko po to, by Wasze imię rozbrzmiało ze sceny Niebostanu, a z drugiej strony posypały się oklaski, ale także dlatego, że pamięć jest zawodna, a nic nie ułatwi Wam śledzenia stanu Waszej formy tak jak systematyczne zapisywanie pokonanych dróg. Nie tylko motywuje to do utrzymywania i podnoszenia poziomu (?przecież w zeszłym roku o tej porze wpadły już trzy 6c!?), ale także chroni Was przed powtarzaniem tej samej drogi po kilkanaście razy (?chyba to już kiedyś robiłem, ale nie pamiętam?), bo przecież radość ze wspinania radością ze wspinania, ale nie mając źródeł do analizy swojej wspinaczkowej działalności nie będziecie mogli wyciągnąć odpowiednich wniosków na kolejny sezon. Oczywiście pod warunkiem, że chcecie się wspinaczkowo rozwijać. A chcecie, prawda?

W ramach inspiracji, której może właśnie niektórym brakuje poniżej zestawienie wszystkich wykazów, w tym tych najlepszych – wyróżnionych i nagrodzonych. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku również i Wy dołączycie do tego grona!

Magda Motylińska10649778_1046728052003948_6155044577241989862_n

Wspinanie na Jurze i w Hejszowinie, gdzie pokonała na wędkę prawdziwe klasyki, m.in. Droga dla rowerów VIIa, Egri Bivaker prawy VIIb i Skrzydlata Polska VIIc.

Klaudia Mikołajczyk12592615_1362901837070231_4095777040030714314_n

Wspinała się m.in. w rumuńskim Chelie Turzii, włoskiej Sperlondze i greckim Leonidio. W sumie pokonała 45 dróg sportowych, z czego najlepsze to Zuzia VI.2 RP i Kangouro 6c OS

Asia Błaszczyk17426357_1026548960811776_4091238301723008_n

„Najmłodszy” wykaz w tym roku! Asia wspina się z liną i boulderuje. W zeszłym roku pokonała sajtem drogę Glebogryzarka V- oraz flashem boulder King Kong Baby 5A. Brawo Asiu, oby tak dalej!!!

Paweł ‚Tatanka’ Bździel11391171_813320225441726_8492986782843297074_n

Wykaz nadesłany w wyniku presji społecznej („Żeby nie było że jestem za stary na wspinanie”) I dobrze, bo nie jesteś!! Nie od dziś wiadomo za to, że jesteś prawdziwy piaskowcowy zwierz! W tym roku pod szponem Tatanki zapiszczały Tsunami, Delirium Tremens i Missing Link, wszystkie Xb w stylu PP.

Grzegorz Gosik11137164_1046728348670585_549359360790231643_n

Swój drugi wykaz w życiu skwitował stwierdzeniem ‚ogólnie nędza’. My tak nie uważamy, widzieliśmy gorsze 🙂 W wykazie Grześka znaleźliśmy drogi Nie ostatni świadek VI.1+ OS czy Alpinizmo o muerte VIIIa OS.

Ewa Hofman-Żyłka15178169_1173815389338627_6939161938722839445_n

Z wykazu Ewy bije prawdziwa radość wspinania. Ewa pokonała w 2016 roku ponad 130 dróg sportowych do VI+ OS i VI.1 PP plus kilka dróg wielowyciągowych w tym 250-metrową Moon Bears 5b+/c w zespole z Wojtkiem Hofmanem oraz pomagała przy pracach ekiperskich na Ojcu Pandy i Wujku Pandy pod Olsztynem.

Gabi Zajfert12932663_995658383820996_693642447330006009_n

Wspinala się na Jurze i hiszpańskiej Costa Blance robiąc przejścia sportowe, wielowyciągowe i tradowe. Na pierwszy plan wysuwa się 260-metrowa Llobet/Bertomeu 5+ trad w zespole z Tadeuszem Ciszyńskim.

Maja Osińska13882142_1142579315815048_165964503316651528_n

Łącznie pokonała 70 dróg sportowych (do VI RP) oraz 4 wielowyciągowe. Z Kubą Kamińskim stanęli na szczycie m.in. Amazzonia 5c (250 m).

Rafał Jankowski16387065_1218531484862687_3231934064953766204_n

Landrynkowa Miłość VI.3+/4 RP (2. próba), Oda do młodości VI.3 OS, Sinusoida VI.3+ FL i obietnica poprawy w 2017 – miejmy nadzieję, że OS – to niektóre z pozycji w jego wykazie za 2016 rok.

WYRÓŻNIENIA

Kuba „nie mam nic na swoje usprawiedliwienie” Okrojek1975232_602188236524034_705118969_n

Coś tam jednak ma 🙂 Oprócz dwóch córek mowa jest bowiem o 40 baldach do 7A i perełeczce Vodni duch 7B+ RP. Ponadto „w Hiszpanii to, co Ewa”, 7a+ FL i „reszta jak Ewa”, czyli nie najgorzej bo…

Ewa Grzeszczak10672299_860431457300276_8148316400623424838_n również załapała się w tym roku na wyróżnienie 🙂 Powrót do formy po kontuzji Ewa przypieczętowała ponad setką sportowych dróg, a wśród nich Little Brown Baby, Chuck Notis, Crosta Panic i Txula Hop, wszystkie za 7a+ i w stylu RP. Ponadto zdarzyło jej się boulderować – dowodem niech będzie Kurnik Pro Zakrslou Drubez 7A+ RP.

Grzegorz Borkowski14264152_697379333751351_3981943021305938955_n

Postęp, ambicja i obiektywizm. Tak można by podsumować zeszłoroczne wspinanie Grzegorza. Cytujemy ?Podniesienie poziomu OS z VI.2+ na VI.3. Podniesienie poziomu RP z VI.2+ na VI.3+. Zrobionych 13 (wg moich wycen, a 15 wg oficjalnych wycen) dróg na poziomie VI.3 lub VI.3+, przy czym większość raczej długich, solidnych i nie szemranych, w różnych formacjach i regionach (Sokoliki, Jura, Sycylia, Siurana, Margalef). Podniesienie poziomu tradów z V+ na VI. Pierwszy raz samodzielne wspinanie w Tatrach na tradowych drogach wielowyciągowych. Podniesienie poziomu w Hejszowinie z VIIb na VIIc, pierwsze samodzielne wspinanie na własnych węzełkach. Podniesienie poziomu na baldach z 6B na 6B+. Dodatkowo, pierwsze spotkanie z via-ferratami, choć to raczej rekreacja niż wspin.? Nic dodać, nic ująć. Może tylko – tak trzymaj!

Piotr Wojdal12512389_1061516917254602_1544214557656746959_n

Nasz człowiek na 8a.nu. 229 dróg w tym 4 wielowyciągowe (np. 180-metrową Primi Sogni 6a w zespole z Pawłem Walczakiem) i jedyny wykaz zawierający drogi drytoolowe (do D5) i lodowe (do WI3)!! Sportowo do VI.3 RP i VI.2 OS. Taka wszechstronność robi wrażenie!

NAGRODY GŁÓWNE

Kuba Kamiński14947384_1214311701946159_9151293635887078742_n

Za wstęp niech posłuży fakt, że wykaz Kuby to 7 stron zapisanych maczkiem. Trudno się dziwić skoro Kuba musiał zmieścić 275 dróg w tym 14 wielowyciągowych. Przyznał się nam, że 2016 był jednym z najlepszych sezonów w jego życiu – zgadzamy się w 100%!! Nie co dzień pokonuje się bowiem 900 metrów ściany Monte Brento (Via Della Speranza VI/A0 trad, 18 wyciągów w zespole z Wojtkiem Hofmanem), 350-metrową Via Einstein VI+/A0 na Monte Casale (z Wojtkiem Hofmanem), a do tego sportowe VI.1+/2 OS.

Wojtek ?Bobolus? Hofman1239589_130947387276319_6094191594510646934_n

Ten sam kaliber co powyżej, bo dwie drogi mniej nie robią różnicy. Jak napisał nam Wojtek ?Razem doliczyłem się 273 dróg. Cyfra nie powala, ale 900 m na 18 wyciągach na Monte Brento to była niezwykła przygoda.? Nas przejście Via Della Speranza powala jak najbardziej. Jeszcze raz – chapeau bas i szacun na mieście Panowie!!

Monika ?Ryba? Młodecka`179450_250278615077666_1854824989_n

Kolejny sezon na poziomie 8a. W 2016 Monika wyrównała porachunki z Rat Apenat i pokonała mega klasyk Margalefu ? Hard Crit. Flashem wspinała się na poziomie 7b+, a OS zapisywała drogi do 7b. Drugi raz znalazła się również w finale zawodów Bloco Masters, plasują się ostatecznie na 5. miejscu. Sezon zakończyła przedwcześnie poważną kontuzją ręki, mamy nadzieję, że głód wspinania przekuje w tym roku w kolejne sukcesy!

Rafał Kruz

Wykaz krótki acz treściwy i takie też ogromnie szanujemy! Wśród kilkunastu zapisanych przez Rafała dróg znajdują się bowiem dwie VI.5 w stylu RP ? Born in PRL oraz Hektor, a także Mata Hari 9+ RP przywieziona z Frankenjury. W wykazie widnieje także jeden bald? ale za to jaki! Bóg Honor Obczyzna 7B+ !!

Michał Wilk12806207_1072927022727855_6515170666837172411_n

Spokojnie zasługuje na miano pierwszego boulderowca ŁKW. Z jego siłą nie odważyły się dyskutować ADR fitness SD 7B+ RP, Kleopatra Low Start 7B RP i Dáblovo Znameni 7B RP, a także inne „krótkie formy” do 7A+ FL oraz wiele dróg spod znaku VI.4 w tym jedna on-sightem ? Eskadra, jak i garść VI.4+.

Paweł Walczak14947599_1092815380835515_9208786462042855554_n

Wykaz, który chyba najlepiej łączy ilość z jakością. Wśród 177 dróg, jakie Paweł uzbierał podczas wyjazdów do Siurany, Margalefu, Leonidio, Arco i w polskie rejony znajdują się przejścia za 7c i VI.4 RP, 7a+ FL oraz 7a i VI.3+ OS. Dodatkowo, w zespole z Piotrem Wojdalem Paweł pokonał 180-metrową Primi Sogni 6a. Podczas finału Derbów Paweł pokazał moc boulderową, a więc zapas jest, motywacja jest – nic tylko trenować i napierać!

Monika ‚Ryba’ Młodecka

Leonidio – 1000 dróg dla każdego

Łódzki Klub Wysokogórski pod koniec 2015 roku udostępnił topo (topo 1, topo 2 i topo 3) rozwijającego się rejonu wspinaczkowego Grecji. Mowa o Leonidio, malowniczym miasteczku położonym w dolinie tuż nad morzem. Nie trzeba było długo czekać, aż grupa sympatyków wspinania, z klubu jak i spoza jego szeregów, postanowi sprawdzić czy wspinanie rzeczywiście tam istnieje oraz czy warto wybrać się w to miejsce. Jeśli jesteście ciekawi jak wyglądała nasza przygoda ze wspinaniem w Leonidio oraz czy warto tam pojechać w zimowe dni, kiedy pogoda nie pozwala na wspinanie w naszych rodzimych skałkach, to zapraszam do lektury tego tekstu. 

Podróż.IMAG0322

Wyjazd zaplanowaliśmy między 27 lutego do 8 marca. Aby dostać się do Leonidio polecieliśmy samolotem z Warszawy Modlin do Aten. Bilety kupiliśmy kilka miesięcy wcześniej co pozwoliło nam zaoszczędzić trochę grosza. Nasz pierwotnym plan zakładał wypożyczenie samochodu, gdyż z lotniska musimy jeszcze przejechać około 250 kilometrów. I DCIM100GOPROGOPR0024.tu napotkaliśmy pierwsze problemy. Niestety ale skład ekipy był zbyt młody abyśmy mogli wypożyczyć jakikolwiek sensowny samochód. Dlatego postanowiliśmy skorzystać z planu B, którego oczywiście nie mieliśmy, i udać się autobusem na Bus Station w Atenach. Ponieważ było już po północy, a wszystkie napisy na dworcu były w jakże znanym nam jeżyku greckim, nie bardzo wiedzieliśmy co dalej z sobą począć. I tu z pomocą przyszedł nam  nasz przyjaciel, taksówkarz. Uprzejmie nam wyjaśnił, że autobusy jeżdżą dopiero od 7 rano ale on może nas do Leonidio zawieść. Po krótkich negocjacjach i sprzeczkach udało się nam dojść do porozumienia i pojechaliśmy do miejsca naszego przeznaczenia taksówką.  W ten oto sposób znaleźliśmy się w Leonidio, gdzie pierwszą noc spędziliśmy pod gołym niebem.

Zakwaterowanie

Następnego ranka skontaktowaliśmy się z właścicielem kempingu (Cemping Semeli), na którym zamierzaliśmy nocować. Właściciel po około 40 minutach przyjechał na kemping. Wypożyczył nam namioty, opowiedział o okolicy i udzielił wszelkich nieIMAG0263zbędnych wskazówek na temat miasteczka. Warto zaznaczyć, że kemping w czasie, w którym na nim przebywaliśmy oficjalnie był zamknięty oraz w remoncie. Remontowane były między innymi obie łazienki i część przeznaczona do rozstawiania namiotów. Dlatego na pytanie o cenę pobytu dostaliśmy odpowiedź, że się dogadamy. W efeIMAG0269kcie policzono nam po 4 euro za dobę Warunki na polu pomimo remontu były naprawdę komfortowe. Dodatkową zaletą jest fakt iż pole znajduje się około 30 metrów od morza co pozwala na przyjemne plażowanie w dni restowe.  

Wspinanie

Wspinanie, czyli części która interesuje wszystkich najbardziej. Aby wspinać się w Leonidio konieczne będzie posiadanie na miejscu środka transportu. My wypożyczyliśmy samochód z jedynej wypożyczalni w miasteczku. Z samego kempingu, który jest położony jakieś 30 metrów od morza do samego Leonidio, są aż 4 kilometry aIMAG0282  stamtąd w zależności od rejonu w jaki się wybieramy trzeba doliczyć drugie tyle albo i więcej. Sektorami, które odwiedziliśmy były: Mad Wall, Cave of Panagia, Hot Rock, Red Rokc, Twin caves oraz Mars. IMAG0333Darmowe topo, które można znaleźć w intrenecie czy też na profilu ŁKW jest już nie aktualne. Dlatego warto odwiedzić stronę climbing-leonidio, która jest prowadzona i aktualizowana na bieżąco przez osoby, które drogi w tym rejonie obijają. Ważną uwagą jest to aby mieć kask dla asekurującego ponieważ drogi są nowe i czasami jest krucho. Zazwyczaj są to drobne kamyczki ale zdarzały się też większe kąski, które leciały w dół.

Hot Rock i Red Rock

Wspinanie jest dość specyficzne. Wyjeżdżając nastawiałem się na wspinanie w przewieszonym terenie po urozmaiconej rzeźbie. Tymczasem zostałem skonfrontowany z długimi, równie ładnymi drogamIMAG0302i ale w pionie/połogu. Jeśli ktoś szuka technicznego 40 metrowego wspinania po pionowych drogach to z pewnością powinien odwiedzić Hot Rock. Rejon ten jest skąpany w słońcu co stanowić może jego wadę w upalne dni. Skała ta oferuje wspinanie po technicznych pionowych drogach o stopniu trudności od 6a do 7b. My zrobiliśmy tam kilka 6c i 6c+, które pokonaliśmy stylem OS lub FL. Podobnym rejonem, na który zawitaliśmy tylko na chwile z powodu, jedynego podczas całego wyjazdu dnia złej pogody był Red Rock. Jednak wspinanie tutaj jest po dużo łatwiejszych drogach których trudność sięgają jedynie 6b. Wzdłuż ściany Red Rock rozciąga się lina poręczowa. Jest to zabezpieczenie, z którego warto skorzystać w czasie asekuracji.

Mad Wall i Cave of Panagia

IMAG0334To rejony położone zdecydowanie najbliżej pola namiotowego. Podejście pod te skały jest jednak dość męczące, gdyż po 40 minutowym spacerku (jeśli idziemy z pola na pieszo a nie samochodem) czeka nas jeszcze 20 minutowe strome podejście. Wspinanie tutaj jest bardzo łatwe, chociaż trzeba uważać na kruszące się stopnie. Cave of Panagia charakteryzuje się tym, że po około 30 metrach wspinania po połogu wychodzimy na półkę skalną znajdującą się pod przewieszeniem. Właśnie z tej póki zaczynają się trudniejsze drogi od 7a w górę. Przed wyjazdem warto sprawdzić aktualne topo tego sektora, gdyż ciągle są tam dobijane nowe drogi.

Twin Caves oraz Mars

Dwa rejony dla których zdecydowanie warto odwiedzić Leonidio.

IMAG0282Twin Caves ma zdecydowanie większy wachlarz trudności dróg niż Mars. Wspinać się tu można na drogach łatwych jaki i trudniejszych. Podejście nie jest zbyt męczące i szybko znajdujemy się pod skałą. Jest to rejon w dużej mierze przewieszony, w którym  występuje sporo tuf i nacieków skalnych. Zaletą jest niewątpliwie fakt, iż na wiele dróg wystarczy nam lina 60 m.

Mars to rejon, który jest obowiązkowa pozycją w Leonidio. Przewieszenie i niesamowite długie tufy wywierają ogromne wrażenie już na samym podejściu, które swoją drogą jest długie i dość męczące. Zaletą tego rejonu jest to, że od godziny 12 znajduje się on w cieniu. Jest to rejon gdzie nie znajdziemy bardzo łatwych dróg. Wycena zaczyna się raczej od 6c. Jest to rejon zdecydowanie dla miłośników wspinania po tufach, stalaktytach i innych naciekach. Znajdziemy tu jednak kilka dróg, które po przejściu początkowego przewieszenia zmieniają charakter na ciągowy po dobrych krawądkach. Należy mieć na uwadze, że lina 60 m nie wystarczy nam tutaj na wszystkie drogi, dlatego warto zaopatrzyć się w trochę dłuższy sznurek.IMAG0275

Te dwa rejony to niewątpliwie najciekawsze miejsca jakie odwiedziliśmy. Właściciel pola stwierdził nawet, że skoro wspinaliśmy się na Marsie i w Twin Caves to byliśmy wszędzie. Jeśli chodzi o nasze przejścia to spektakularnych sukcesów nie było. Udało nam się zrobić sporo dróg OS/FL w stopniu trudności 6c oraz 6c+. Padło kilka 7a również OS/FL co było poprawieniem dotychczasowych życiówek. Naszym łupem padła róIMAG0267wnież bardzo ciekawa droga 7a+ Chuck Notis.

Podsumowując Leonidio to miejsce warte odwiedzenia, oferujące wspinanie zarówno dla początkujących jak i zawansowanych wspinaczy. Jest to świetne miejsce na zimowy wypad, kiedy u nas warunki nie pozwalają na wspinanie. Osobiście jestem pewien, że jeszcze kiedyś wrócę do tego urokliwego miasteczka.
Paweł Walczak

kurs wspinaczki skalnej 2017

Nasz kurs ma przygotować Was do samodzielnego i bezpiecznego wspinania w dowolnym terenie skałkowym na drogach ze stałą asekuracją i na własnej asekuracji, na drogach jedno i kilkuwyciągowych, oraz do kursu taternickiego.
Kurs Łódzkiego Klubu Wysokogórskiego to możliwość rozpoczęcia przygody ze wspinaniem w większym gronie pod okiem doświadczonych instruktorów.

Kurs taki daje większe możliwości poznania nowych partnerów wspinaczkowych, wymiany doświadczeń i zorganizowania wspólnych wyjazdów.
Aby wziąć udział w kursie nie jest potrzebne żadne specjalne przygotowanie sprawnościowe, nie trzeba też mieć żadnego doświadczenia wspinaczkowego, oraz sprzętu.

KARTA ZGŁOSZENIA NA KURS 

INFO O KURSIE (PDF)

Informacje ogólne:

Kurs składa się z dwóch części:

  • stacjonarnej: teoretycznej nieobowiązkowej (wykłady, prelekcje), oraz praktycznej obowiązkowej (zajęcia wspinaczkowe na sztucznej ściance)
  • wyjazdowej (praktyka z elementami teorii w terenie skalnym)
    JURA – 6 dni – obowiązkowe
    Góry Stołowe – 4 dni – nieobowiązkowe
  • W kursie może wziąć udział każdy, kto ukończył 14 rok życia
  • Część teoretyczna odbędzie się w terminie 23 II – 27 IV w siedzibie ŁKW w czwartki w godzinach 1830 – 2030,
  • Część praktyczna – 4 zajęcia na sztucznej ściance – w terminie marzec – kwiecień.
  • Część praktyczna w skałach Jury Krakowsko-Częstochowskiej (Podlesice, Mirów) – 6 dni po ok. 8 godzin zajęć w skałach dziennie,
  • Po części stacjonarnej odbędzie się test teoretyczny dopuszczający do części wyjazdowej,
  • Zajęcia w terenie odbywają się w czteroosobowych grupach szkolonych przez jednego instruktora,
  • Zapewniamy: sprzęt wspinaczkowy, opiekę instruktorską podczas zajęć, ubezpieczenie NW uwzględniające sporty niebezpieczne,
  • Zakwaterowanie, dojazd i wyżywienie we własnym zakresie (jest możliwość dojazdu z instruktorem, my śpimy TUTAJ)
  • Absolwenci otrzymują zaświadczenie o ukończeniu kursu zgodnie z programem ŁKW wzorowanym na programie PZA, podpisane przez instruktora.

Kadra części praktycznej
Tomasz Antecki – instruktor sportu, specjalność wspinaczka sportowa, instruktor wspinaczki skalnej PZA
Rafał Mockałło – instruktor sportu, specjalność wspinaczka sportowa, instruktor wspinaczki skalnej PZA

Przed kursem w terenie trzeba zaopatrzyć się w:

  • buty wspinaczkowe,p1080900
  • odpowiednią odzież
  • plecak na sprzęt wspinaczkowy (ok. 30 litrów)

Warunki ukończenia kursu klubowego:

  • Udział w zajęciach na ściance wspinaczkowej
  • Zaliczenie testu teoretycznego,
  • Opanowanie wszystkich zagadnień programowych,
  • Poprowadzenie minimum sześciu dróg wspinaczkowych ze wszystkimi niezbędnymi operacjami sprzętowymi, w tym trzy o trudnościach minimum IV.                       

Koszt kursu to 1000 zł, a w cenie:p1080924

– 8 wykładów (nieobowiązkowe)
– 4 spotkania na ściance wspinaczkowej (obowiązkowe)
– 6 dni w skałach Jury północnej (obowiązkowe)
– 4 dni w Górach Stołowych ( 24-27.08.2017, nieobowiązkowe)
– materiały dydaktyczne
– ubezpieczenie NW
– dużo pozytywnej energii

Opłaty: zaliczka 250 zł do III wykładu (09 III). Pozostała kwota w dwóch ratach: I rata 300 zł do VI wykładu (30 III), II rata: pozostała kwota, najpóźniej 21 dni przed ustalonym terminem części wyjazdowej.

Zgłoszenia i informacje:

Zgłoszenia: w C.W. Stratosfera (Manufaktura), lkw@lkw.org.pl

Wypełnioną i podpisaną kartę zgłoszenia należy dostarczyć do CW Stratosfera, wysłać na lkw@lkw.org.pl , lub na pierwszym spotkaniu kursowym 23.02.2017. Wszyscy którzy zgłoszą się na kurs do końca roku 2016 otrzymują karnet wstępu do C.W. Stratosfera (karnet o wartości 100zł po wpłacie całej kwoty za kurs).

Informacji szczegółowych udziela Tomek Antecki – tel. 609 487 364 lub email tomek.antecki@gmail.com

Planowane terminy wyjazdów:

1. 09 V – 14 V 2017, 2. 27 VI – 02 VII 2017,

Istnieje możliwość indywidualnego ustalenia innych terminów.

Zdjęcia z poprzednich kursów:

 – JURA

Góry Stołowe

Zapraszamy wszystkich 🙂

Wykazy przejść za sezon 2016

Nadszedł czas chwalenia się swoimi ubiegłorocznymi wyczynami.wykazy

Komisja Wspinaczki Sportowej ŁKW oczekuje na Wasze wykazy. Kierujcie je na adres monikamlodecka@gmail.com do 15 lutego. Pod ten sam adres kierować można wszystkie wątpliwości natury technicznej i etycznej 🙂 i pamiętajcie: KAŻDY WYKAZ SIĘ LICZY!

Siurana – tydzień we wspinaczkowym raju

Sezon w polskich skałach jeszcze nie dobiegł końca, a już zacząłem myśleć gdzie wybyć kiedy pogoda u nas nie pozwoli na ruszanie się poza panelem. Plany były różne i jak to niestety czasem się zdarza posypały się. W pierwszej kolejności rozważałem Osp.img_0248

Jednak z powodu wielu przeciwności losu i mojej winy wyjazd w ten ogródek wspinaczkowy nie doszedł do skutku. Właściwie pogodziłem się już z myślą, że jesień trzeba będzie spędzić obcując tylko ze sztucznymi formacjami. Wtedy z pomocą przyszła niezawodna Ewa i zaproponowała abym razem z nią, Kubą i Tomkiem poleciał do Siurany. Niewiele myśląc zgodziłem się. Dzisiaj mogę jednoznacznie stwierdzić, że decyzja ta była przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.img_0239-75

Lecąc do Siurany nie zaprzątałem sobie głowy sprawami organizacyjnymi takimi jak dojazd, nocleg czy pozyskaniem topo rejonów. Spowodowane to było tym, że Tomek wspinał się w tym miejscu już niejednokrotnie, więc w całości zdaliśmy się na jego doświadczenie i zmysł organizatorski. Aby dostać się do miejsca docelowego polecieliśmy z lotniska Modlin do Barcelony (El Part) gdzie wypożyczyliśmy samochód. Po niecałych 2 godzinach jazdy byliśmy już na miejscu. Warto nadmienić, że kiedyś podobno można było lecieć do Reus z którego do Siurany jest już naprawdę bardzo blisko. Niestety póki co z Modlina takiej opcji nie było.

Plan na wyjazd był prosty. Śpimy gdzie nam się spodoba, wstajemy kiedy chcemy, wspinamy się po drogach o trudnościach 7a lub więcej pozwalających na pokonanie Os/Flash albo szybkie Rp  bez dni restowych. Takie założenia pozwoliły nam spędzić wyjazd w miłej atmosferze bez nastawienia na cyfrę i harde wspinanie. Ponieważ prognoza pogody była więcej niż optymistyczna trzeba było przejść do realizacji planu.

img_0278I tak pierwszego dnia, po zjedzeniu śniadania i wypiciu kawy w knajpie wspinaczkowej, przy której mieści się kemping, zamiast się wspinać poszliśmy na spacer. Najpierw zwiedziliśmy Siurane, która jest zabytkowym miasteczkiem. Stojąc na jednym z tarasów widokowych i patrząc na otaczającą nas przestrzeń dotarło do mnie, że wspinanie tutaj musi być jedną z najlepszych rzeczy na świecie. Po zwiedzeniu całego miasteczka, na co nie trzeba zbyt dużo czasu, poszliśmy na spacer po najbliższym ogródku skalnym. Kiedy Tomek oprowadził nas i wybrał potencjalne drogi, od których możemy zacząć nasze wspinanie wróciliśmy po szpej. Godzina była już raczej późna ale nas to nie zniechęcało. Podeszliśmy ponownie pod wybrany sektor i rozpoczęliśmy przygodę ze wspinaniem w Siuranie.

Naszym pierwszym sektorem było Can Piqui Pugui. Rozległy sektor, w którym znajdziemy drogi zarówno dla początkujących wspinaczy jak i dla tych bardziej doświadczonych. Mur skalny na którym się wspinaliśmy ciągnie się niemal w nieskończoność, oferując niesamowitą ilość wspinania. Pod pierwsze drogi podejście z parkingu img_0138-15-copyzajmie nam około minuty, my jednak wybraliśmy drogi w dolnej części rejonu pod które dojście zajmuje około 10 minut ścieżką w dół. Zaczęliśmy od wspinania na krótkiej, bo około 20 metrowej, drodze o wycenie 6c+ (Tocame-La Sam), która okazała się dość wytrzymałościową linią po dobrych krawądkach. Jak się później przekonałem, jest to dość typowe wspinanie w Siuranie. Kiedy wszyscy mieli już za sobą pierwsze prowadzenie można było przejść do realizacji planu wspinania po siódemkowych trudnościach. Tomek od razu zaatakował 7c+ co nie dziwi a Kuba z Ewa poszli na bardziej przewieszone dwudziestometrowe 7a. Ponieważ dzień się kończył, postanowiliśmy zostawić sprzęt w skale i wrócić następnego dnia.  W ten rejon wracaliśmy jeszcze dwukrotnie, jednak zatrzymując się na jego samym początku (Can Melafots), gdzie próbowaliśmy swoich sił na drodze o nazwie Hostia za 7b.

Drugim skalnym ogródkiem, położonym nieco niżej, było El Pati. Podejście biegnie wyraźnymi wydeptanymi ścieżkami przez zarośla. Pod skałą, która ma południowa wystawę, był całkiem spory tłum i co chwile ktoś się przewijał. Ponieważ, jak wspomniałem, wcześniej nie mieliśmy napinki na harde wspinanie, od rana do nocy zajęliśmy kolejki do najbardziej obleganych dróg i czekając rozkoszowaliśmy się piękną pogodą, niesamowitymi widokami i przestrzenią, która nas otaczała. Jak się później okazało drogi nie były oblegane bez powodu. Trafiliśmy na klasyki rejonu. Piękne długie bo 35 i 30 metrowe 7a. Każdy poprowadził pierwszą z nich (Ay mamita) w stylu os/flash, chociaż niektórzy nie chcą się do tego przyznać. Tuż obok zrobiliśmy jeszcze ładne, ale już krótsze bo około 20 metrowe, 7a+ (Crosta panic), zwieńczone nietrudnym przewieszonym bulderem. Dodatkowym atutem tego sektora była możliwość oglądania prób przejść spod znaku 9a+.

img_0070-copyW trakcie naszych dwóch ostatnich dni pobytu do słonecznej Hiszpanii przyleciała spora, bo aż 10 osobowa, ekipa z Łodzi. Razem pojechaliśmy do Margalefu, gdzie w miłej atmosferze spędziliśmy ostatnie godziny naszego wyjazdu. Jeden dzień poświęcony na wspin w Margalefie to jednak za mało aby móc wypowiedzieć się szerzej o tym miejscu.

Słowem podsumowania Siurana to miejsce, w którym oddycha się inaczej. Wysokie mury skalne, długie drogi w pionie i przewieszeniu oraz otaczająca przestrzeń czynią to miejsce wyjątkowym. Dla mnie wspinaczkowo to miejsce jest niemal idealne. Brakowało mi jedynie tuf i nacieków skalnych ale jestem świadomy, że w ciągu tygodnia zobaczyłem jedynie ułamek wspinaczkowego potencjału Siurany. Niewątpliwie będę chciał wracać do tego malowniczego i urokliwego miejsca. 

Paweł Walczak